1. Dzieciństwo i młodość Józefa Górszczyka
Józef Górszczyk urodził się dnia 12 lutego 1931 roku w Pisarzowej koło Limanowej. Kiedy miał sześć lat, umarła mu matka. Dalszym wychowaniem Józefa zajmowała się babcia, Anna Koncka. W 1939 roku Józef zaczął uczęszczać do szkoły w Pisarzowej. Zdobywanie wiedzy podczas wojny nie było dla niego ani łatwe ani przyjemne . Wczesna śmierć matki spowodowała, że Józef był skryty, samotny i zamknięty w sobie, zawsze jednak otwarty na Boga, góry i przyrodę, w których dostrzegał miłość, dobroć i radość . Z relacji Józefy Górszczyk, jego kuzynki, wiemy, że chodził on do szkoły ubrany w biedne płócienne ubranie. Był skromny i szanował słabszych od siebie w nauce. Lekcje odrabiał w szkole na przerwach, bo w domu była praca. Kazimierz Lupa, uczęszczający do tej samej szkoły co Józef, wspominał, iż któregoś wiosennego przedpołudnia, w czasie dużej przerwy, Górszczyk pobiegł wraz z gromadą rozwrzeszczanych chłopców nad pobliską rzekę Smolnik. Lupa miał ze sobą procę. Na brzegu rzeki nie brakowało okrągłych kamyczków. Jeden z nich przybrał nieoczekiwany tor lotu i trafił w skroń Józefa Górszczyka. Grymas bólu pojawił się na jego twarzy. Jedna z dziewczynek, zobaczywszy na głowie Józefa guz, poskarżyła się Antoniemu Górszczykowi, kierownikowi szkoły. Ten zabrał procę, a samego sprawcę zdarzenia przyprowadził za ucho do swojego pokoju. Tam udzielił mu ostrej reprymendy i polecił przeprosić Józka, który nie oskarżał Lupy, jedynie starał się łagodzić sytuację, i uśmiechem pomniejszać jego przewinienie . Rozalia Górszczyk, wspominając swojego kuzyna, mówiła, że był on spokojny, dobry, towarzyski, delikatny, pokorny i obowiązkowy. Czasem – milczący, smutny, zadumany i jakiś tajemniczy. Józef nigdy nie podnosił głosu, nigdy się nie buntował się. Starał się być uczynny i miły. Nigdy nie był pyszny, ani nie wchodził z nikim w konflikty. Akceptował po prostu to, co jest. Rozalia Górszczyk wspominała również coroczne pielgrzymki Józefa do pobliskiego Sanktuarium Matki Bożej w Szczyrzycu. Mówiła o jego zamiłowaniu do modlitwy różańcowej i o szczególnym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy . Z opowiadań Józefa Raczka, zakrystianina z kościoła parafialnego w Pisarzowej, wiemy, że kiedy ksiądz Józef Rusek, miejscowy proboszcz, dowiedział się o tym, że Józef nierzadko bywa rano głodny, na początku zachęcał go, później natomiast zmuszał do tego, by przychodził jeść śniadanie na plebanię .
Od 1946 roku Józef Górszczyk uczęszczał do II Państwowego Liceum i Gimnazjum imienia Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu. Ze względu na przeprowadzoną w tym czasie reformę szkolnictwa, odstąpiono od dwustopniowego sześcioletniego systemu, to jest czteroletniego gimnazjum z małą maturą i dwuletniego liceum z dużą maturą, a wprowadzono jednolitą czteroletnią szkołę średnią. Z tego powodu II Państwowe Liceum i Gimnazjum imienia Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu z końcem roku szkolnego 1949/1950 zostało rozwiązane, a w jego gmachu urządzono Szkołę Pielęgniarską. Stąd na rok przed maturą Józef Górszczyk musiał przenieść się do Liceum imienia Jana Długosza w Nowym Sączu, potocznie zwanego Pierwszym Liceum, gdzie z początkiem czerwca 1951 roku złożył egzamin maturalny. Ucząc się w Liceum Józef uczęszczał do klasy o profilu humanistycznym z językiem francuskim i łaciną. Z nauką nigdy nie miał trudności. Bardzo lubił język polski i łaciński. Czytał dużo lektur i innych wartościowych książek, które wypożyczał mu ze swojej biblioteki ksiądz Józef Rusek.
Dojazdy do Nowego Sącza nie były łatwe. Zatłoczenie wagonów było nieprawdopodobne. Często „wisiało się” na stopniach albo leżało na półkach wagonów. Zdarzało się, że przejazdy odbywały się na dachach wagonów. Ranny pociąg do Nowego Sączu wyjeżdżał z Pisarzowej około godziny 5.30. Na miejsce przyjeżdżał więc bardzo wcześnie. Dlatego przed rozpoczęciem lekcji Józef Górszczyk wraz ze swoimi kolegami z Pisarzowej udawał się na Mszę świętą do kaplicy na Starym Cmentarzu obok gmachu szkoły. Najczęściej odprawiał ją ksiądz prefekt Stefan Czerw, szlachetny i oddany młodzieży kapłan. On to formował i szlifował charaktery młodzieży, utrwalał ich postawy, poszerzał horyzonty umysłowe i ideowe, wypełniając je Bogiem oraz tym, co jasne i piękne. Ksiądz Czerw zasiał też ziarno powołania kapłańskiego w duszy Józefa Górszczyka.
Po lekcjach Józef udawał się do świetlicy dworcowej dla młodzieży na Dworcu Głównym Polskich Kolei Państwowych, gdzie odrabiał lekcje i nierzadko grał z kolegami w piłkę nożną. Współzawodnicy zwykle wybierali go do sędziowania, co świadczyło o zaufaniu, które do niego mieli. Wspominając po latach Józefa, podkreślali przede wszystkim jego powagę i wrażliwość oraz zamkniętość w sobie, kontrolowanie wypowiadanych słów i czynów, jak również łagodność i opanowanie. Ich zdaniem, życzliwość i uczynność Górszczyka wypływały wprost z serca. Miał on bowiem wrodzoną delikatność i kulturę osobistą. Wyczulone poczucie sprawiedliwości nie pozwalało Józefowi pozostawać obojętnym wobec przejawów krzywdy. Był on ostrożny w doborze kolegów i przyjaciół. Miał łagodne usposobienie i niski, tubalny i lekko gardłowy głos. Ta jego cecha rozweselała czasem otoczenie, choć zdarzało się, że przysparzała mu prześmiewców. Józef nigdy jednak nie okazywał niezadowolenia z tej przyczyny, a docinki kolegów znosił z pokorą. O planowanym kierunku studiów, powołaniu czy wyborze przyszłej drogi życiowej nigdy z nikim nie rozmawiał. Powodem tego rodzaju zachowania mogła być trudna sytuacja materialna, w jakiej przyszło mu dorastać.
2. Życie zakonne Józefa Górszczyka
W 1951 roku, po zdaniu matury, Józef Górszczyk wraz z dwoma swoimi kolegami udał się do Tarnowa, by złożyć tam swoją prośbę o przyjęcie do Wyższego Seminarium Duchownego. Po jej negatywnym rozpatrzeniu, zgłosił się do księdza proboszcza w Pisarzowej. W okresie powojennym na plebani w Pisarzowej wraz z księdzem Józefem Ruskiem mieszkało trzech księży z Zakonu Kleryków Regularnych Ubogich Matki Bożej Szkół Pobożnych, założonego w 1597 roku przez świętego Józefa Kalasancjusza w Rzymie . Po rozmowie z jednym z nich, Górszczyk udał się do Krakowa, by złożyć tam swoją prośbę o przyjęcie do Zakonu Ojców Pijarów. Napisał w niej: Proszę pokornie o łaskawe przyjęcie mnie do Zakonu Ojców Pijarów, gdyż pragnę poświęcić się służbie Bożej w tym Zakonie jako kapłan . Również odpowiedzi zamieszczone przez Józefa Górszczyka pod przysięgą i poświadczone własnoręcznym podpisem w Protokole kleryków do nowicjatu wskazują, że wstępował on do Zakonu bez jakiegokolwiek przymusu, bojaźni lub podstępu . Józef był człowiekiem zdecydowanym, typem idealisty. Mimo, że jego ojciec chciał, by został prawnikiem, zdecydował się zostać kapłanem. Dokonany przez Józefa wybór drogi powołania w pełni harmonizował z jego postawą życiową.
Do nowicjatu Ojców Pijarów w 1951 roku zgłosiło się sześciu kandydatów: Józef Górszczyk, Marian Młynarczyk, Edward Malicki, Marian Roś, Andrzej Maliszewski oraz Teodor Herczyński. Trzech z nich pragnęło zostać braćmi, pozostali zaś mieli zamiar podjąć w przyszłości studia filozoficzno – teologiczne. Przed rozpoczęciem nowicjatu, każdy kandydat miał sobie wybrać patrona na drogę zakonnego powołania. Górszczyk wybrał świętego Józefa Kalasancjusza. Uczynił to między innymi ze względu na szczególne nabożeństwo, jakie miał ten święty do Najświętszej Maryi Panny, Matki wszystkich ubogich dzieci . Uroczyste rozpoczęcie nowicjatu odbyło się dnia 26 sierpnia 1951 roku w Krakowie. Habity zakonne włożył na kandydatów ksiądz prowincjał Bonawentura Kadeja. W nowicjacie Józef przeznaczony był do pomocy w kuchni oraz zajmowania się pszczołami. Nigdy nie unikał wspólnoty. Często grał w piłkę z innymi nowicjuszami i klerykami. Pierwszą profesję zakonną Józef Górszczyk złożył dnia 31 sierpnia 1952 roku na ręce księdza prowincjała Innocentego Buby . Dnia 15 września 1952 roku Józef Górszczyk rozpoczął pierwszy rok studiów filozoficzno – teologicznych w Instytucie Księży Misjonarzy w Krakowie. W grudniu tegoż roku z rąk biskupa Franciszka Jopa otrzymał tonsurę.
Ksiądz Antoni Joniec, wspominając lata seminaryjne, mówił, że każdy kleryk miał jakieś przezwisko. Na Górszczyka mówiono „Szamaj”, między innymi ze względu na jego zamiłowania do języka hebrajskiego i Starego Testamentu oraz dlatego, że jak się umył – obwiązywał głowę ręcznikiem, przez co chciał się upodobnić do ludzi z czasów współczesnych Chrystusowi. Jak się z niego śmiano – nie obrażał się, tylko zawsze powtarzał: „Nie wymądrzaj się!”. Józek był zdecydowany. Jeśli coś zamierzał zrobić – nieustępliwie doprowadzał do końca. Jakiekolwiek krytyczne uwagi przyjmował z pokorą . Co roku Górszczyk przebywał w domu na wakacjach. W jednym ze świadectw moralności z okresu wakacji ksiądz Józef Rusek napisał: Stwierdza się, że kandydat do Zakonu Ojców Pijarów, kleryk Józef Górszczyk, w ciągu całego pobytu w Pisarzowej zachowywał się pod każdym względem wzorowo i z godnością przyszłego kapłana. Codziennie brał udział we Mszy świętej i przystępował do Sakramentów świętych.
Dnia 9 września 1953 roku Józef Górszczyk rozpoczął drugi rok wykładów u Księży Misjonarzy na Kleparzu. Natomiast dnia 18 grudnia 1953 roku biskup Franciszek Jop udzielił mu oraz innym dziewięciu klerykom, święceń egzorcystatu i akolitatu. W dniach od 22 do 29 stycznia 1956 roku wraz z całą wspólnotą zakonną Józef Górszczyk przeżywał rekolekcje pod przewodnictwem księdza Andrzeja Wróbla. Były one dla niego czasem przygotowania do złożenia uroczystej profesji zakonnej. W trakcie ich trwania Górszczyk mógł ostatecznie zastanowić się nad wielkością powołania kapłańskiego i zakonnego. Dnia 2 lutego 1956 roku w Krakowie Józef Górszczyk złożył wieczystą profesję. Tym samym obiecał Bogu wytrwanie aż do śmierci w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie oraz oddanie swojego życia dzieciom i młodzieży . Dnia 29 czerwca 1957 roku Józef Górszczyk otrzymał z rąk biskupa Stanisława Rosponda święcenia diakonatu, natomiast dnia 21 grudnia 1957 roku przyjął święcenia kapłańskie. Mszę świętą prymicyjną w swojej rodzinnej parafii w Pisarzowej odprawił dnia 5 stycznia 1958 roku.
Od września 1957 roku ksiądz Józef Górszczyk należał do wspólnoty Domu zakonnego w Hebdowie, natomiast od marca 1959 roku przebywał na zastępstwie w Łowiczu. W latach 1957 – 1960 wraz z księdzem Stanisławem Świątkiem odbywał studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim na Wydziale Teologicznym, sekcji biblijnej . Studiując tam, poza greką i łaciną, nauczył się również języka hebrajskiego, angielskiego, arabskiego i aramejskiego . Na stałe ksiądz Górszczyk mieszkał w Lublinie. W Hebdowie pojawiał się tylko w czasie przerwy semestralnej lub wakacji. Stąd nie był zobowiązany do pracy na parafii . W 1962 roku ksiądz Józef Górszczyk przeniesiony został do Cieplic. Od 1963 roku natomiast pracował jako wikariusz w kościele parafialnym w Maciejowej . Wówczas chętnie wędrował po Karkonoszach, Jaworze, Szałasie oraz Wielkiej Górze, kontemplując cuda stworzone przez Boga i utrwalając piękno gór za pomocą aparatu fotograficznego. Ksiądz Michał Góralczyk mówił, że ksiądz Józef wychodził na samotne spacery w góry wcześnie rano, wracał natomiast późno wieczorem. Pewnego dnia, wybierając się na kolejną wycieczkę, zwrócił się do niego ze słowami: Gdybym nie wrócił – wiedz, że zginąłem w terenie.
Z wypowiedzi wiernych świeckich, którzy uczestniczyli we Mszach świętych odprawianych przez księdza Józefa Górszczyka, wywnioskować można, że faktycznie wiedział on, czym jest Najświętsza Eucharystia. Ksiądz Józef zawsze odprawiał Mszę poważnie, pobożnie i pomału. W opinii wielu z nich pozostał on kapłanem bez skazy, kapłanem naprawdę z powołania . Również niektórzy współbracia zapamiętali ciekawe, głębokie w treść i przejmujące w wymowie kazania księdza Józefa Górszczyka oraz niecodzienną jego pobożność i powagę . W ludzkiej pamięci pozostał on jako człowiek, który emanował jakimś głębokim wewnętrznym pięknem, dobrocią i siłą ducha. Wokół siebie zaś tworzył aurę miłości, dobroci i życzliwości, wypływających z piękna człowieczeństwa mocno zakorzenionego w Bogu.
3. Śmierć o. Józefa Górszczyka
W 1964 roku przy kościele parafialnym w Maciejowej posługę duszpasterską pełnili ojcowie pijarzy: Marceli Góralczyk – proboszcz, Józef Górszczyk – wikariusz i brat Józef Drażil – zakrystianin . Dnia 10 stycznia 1964 roku o godzinie szóstej rano brat Józef Drażil otworzył kościół i zaczął przygotowania do Mszy świętej. Około godziny siódmej przyszli ministranci: Jan Kasperczyk, Józef Baranowicz, Andrzej Kozłowski oraz Aleksander Kostrzewski. Zaraz po nich do zakrystii wszedł ksiądz Józef Górszczyk. Ubrał się w szaty liturgiczne i wyszedł do ołtarza, by sprawować Najświętszą Ofiarę. W prezbiterium był półmrok, dookoła głównego ołtarza stały choinki, a w pierwszych ławkach siedziały trzy starsze kobiety: Maria Lenartowicz, Cezaryna Ziemianowska i Rozalia Wac. Po ofiarowaniu hostii, kiedy ksiądz Józef przeszedł na prawą stronę ołtarza, by nalać do kielicha wino i wodę, do kościoła wszedł Piotr Soroka. W jednej ręce trzymał dwie teczki, w drugiej zaś – laskę. Podszedłszy do ołtarza świętego Antoniego Soroka zatrzymał się, postawił koło ławki laskę, szybko wyciągnął z jednej torby siekierę, zmierzył złowieszczym wzrokiem modlące się w ławkach kobiety, spojrzał w kierunku zakrystii i skierował się do prezbiterium. Widząc w rękach zbrodniarza siekierę, brat Józef zamknął się w zakrystii, ministranci natomiast wybiegli przez przedsionek na cmentarz kościelny. Za nimi na dwór wybiegły: Maria Lenartowicz, Rozalia Wac i Cezaryna Ziemlanowska.
Piotr Soroka podszedł do kapłana odprawiającego Mszę świętą. Ksiądz Józef, ujrzawszy obok siebie Sorokę z siekierą w ręku, odstawił kielich, oparł się o mensę ołtarza, otwarcie i śmiało spojrzał na zabójcę, i obiema rękami zasłonił przed ciosem twarz. Soroka z rozmachem opuścił ostrze siekiery na głowę kapłana. W poprzek czoła w dół ku lewemu oku polała się krew. Ksiądz Józef stał wciąż nieruchomo, nie wydawał żadnego okrzyku ani nie usiłował się bronić. Dopiero kiedy obudziła się w nim chęć samoobrony, podniósł ręce, by uchwycić siekierę zbrodniarza. Widząc to, Soroka uderzył go prawą ręką poniżej łokcia. Kiedy ksiądz Józef odwrócił się i zaczął schodzić za ołtarz, zadał mu siekierą cios w plecy. Ksiądz Józef zatrzymał się, Soroka uchwycił go za włosy i zaczął ciągnąć za ołtarz. Wkrótce jednak zaniechał swojego zamiaru. Rzucił kapłana na posadzkę i dobił go kolejnymi uderzeniami siekiery. Po czym wyszedł z kościoła, wyrwał z płotu sztachetę, powybijał nią szyby w drzwiach wejściowych i szybkim krokiem skierował się w stronę Jeleniej Góry.
Sanitariusze Pogotowia Ratunkowego wyciągnęli dogorywającego kapłana zza ołtarza i odwieziono go do szpitala w Cieplicach, gdzie o godzinie 8.40 ksiądz Józef Górszczyk zmarł. Po jego zgonie lekarze stwierdzili, że morderca zadał mu następujące ciosy: dwie rany przedramienia w okolicy łokcia, kilka małych obrażeń oraz trzy rany w okolicy ciemieniowo – potylicznej, które to stały się powodem jego szybkiej śmierci.
4. Pogrzeb o. Józefa Górszczyka
Dnia 12 stycznia 1964 roku ciało księdza Józefa Górszczyka przywiezione zostało ze szpitala do świątyni parafialnej pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela w Cieplicach. Następnego dnia od godziny szóstej rano do godziny dwunastej przy trumnie zmarłego kapłana odprawiane były Msze święte. W południe odśpiewano żałobne Oficjum. O godzinie piętnastej biskup Wincenty Urban odprawił wobec licznie zgromadzonych na placu kościelnym wiernych Mszę świętą pogrzebową. Wraz z nim koncelebrowało kilkudziesięciu księży diecezjalnych i zakonnych. W swojej homilii biskup nawiązał do męczeństwa Pięciu Braci Męczenników, zamordowanych w nocy z 10 na 11 listopada 1003 roku w Międzyrzeczu, oraz porównał śmierć księdza Józefa Górszczyka do męczeństwa świętego Stanisława, biskupa i męczennika ze Szczepanowa. Zwrócił również uwagę na szerzący się w społeczeństwie brak poszanowania dla kapłaństwa . Po odśpiewaniu żałobnych nieszporów, biskup poprowadził kondukt żałobny na cmentarz parafialny w Cieplicach. W drodze odmawiano różaniec i śpiewano żałobne pieśni. Trumnę z ciałem zmarłego kapłana nieśli na przemian kapłani oraz wierni. Ksiądz Józef Górszczyk pochowany został obok wspólnego grobowca Zakonu Ojców Pijarów . Na płycie nagrobkowej umieszczono napis następującej treści: Tu spoczywa ksiądz Józef Górszczyk, pijar. Urodzony dnia 12 lutego 1931 roku w Pisarzowej. Zamordowany w kościele parafialnym w Maciejowej dnia 10 stycznia 1964 roku podczas składanej przez niego ofiary Mszy świętej.
5.Ekshumacja szczątków o. Józefa Górszczyka
Dnia 29 września 1993 roku Kongregacja Prowincjalna Zakonu Ojców Pijarów zezwoliła na przeniesienie szczątków księdza Józefa Górszczyka do kaplicy cmentarnej w Pisarzowej. Zgodę na sprowadzenie zwłok księdza Józefa Górszczyka wydał również Państwowy Terenowy Inspektor Sanitarny w Jeleniej Górze . Ekshumacja doczesnych szczątków księdza Józefa Górszczyka odbyła się dnia 4 listopada 1993 roku na cmentarzu parafialnym w Cieplicach. Z ramienia Kościoła obecni na niej byli: ksiądz Franciszek Kosman, ksiądz Marceli Góralczyk i ksiądz Andrzej Orczykowski. Po odkryciu grobowca stwierdzono rozkład trumny na niewielkie części. Wydobyto kości nóg i środkowej części szkieletu, poważnie zniszczone pozostałości szat i metalowy krzyżyk oraz czaszkę, na której odkryto ubytek nad prawym oczodołem kości czołowej i kości potylicznej, jak również pęknięcie prawej kości skroniowej i ciemieniowej. Następnie kości szkieletu wraz z czaszką i zawiniętymi w białe płótno pozostałościami szat zmarłego złożono do małej białej trumienki. Po czym ją zaplombowano i przewieziono do cmentarnej kaplicy . Dnia 6 listopada 1993 roku po żałobnym nabożeństwie w kościele parafialnym w Pisarzowej, któremu przewodniczył biskup Jan Styrna, trumna zawierająca szczątki księdza Józefa Górszczyka została uroczyście złożona w krypcie grobowej w podziemiach kaplicy cmentarnej w Pisarzowej.